Jest XV wiek. Królewiec. Serce miasta bije na rynku – to tam życie toczy się od świtu do zmroku. Jeszcze zanim słońce wzejdzie, na kocich łbach rozstawiają się handlarze: piekarze kładą na ławach świeżo wypieczony chleb, rzeźnicy rozwieszają mięso, a przekupki sypią przyprawy w lniane worki, które pachną tak mocno, że aż kręci w nosie. Miasto pachnie handlem, pracą i codziennością.
Pośrodku tego gwaru stoi Roland, drewniany rycerz, symbol wolności i prawa miejskiego. Patrzy nieruchomo w dal, z mieczem i tarczą, przypominając, że miasto ma swoje prawa, swoje przywileje i swoją dumę. Przy nim ogłasza się nowe przepisy, odczytuje decyzje rady miejskiej, a czasem… wymierza sprawiedliwość. Bo rynek to nie tylko handel i rozmowy. Obok Rolanda stoi pręgierz. Kiedy ktoś oszukał na wadze, próbował okraść kupca albo pobił sąsiada - lądował tutaj. Przykuwano go do żelaznego pierścienia i zostawiano na widok wszystkich. Ludzie podchodzili, patrzyli, czasem wyśmiewali, czasem rzucili zgniłym jajkiem. Tak uczyło się porządku i szacunku do prawa.
A jeśli wina była poważniejsza… kilka kroków dalej czekała szubienica. Surowa, drewniana, czasem z jeszcze świeżymi śladami po ostatniej egzekucji. I choć to mogło wyglądać jak brutalny spektakl, dla ówczesnych mieszkańców to była codzienność. Dzieci biegały wokół, kupcy dalej sprzedawali swoje towary, a życie toczyło się dalej, bo rynek był sercem Królewca, miejscem, w którym splatały się sprawy codzienne i te najważniejsze.Nad wszystkim górowała wieża kościoła Mariackiego - ceglanego giganta, dumy mieszczan. Gdy dzwony biły, ich dźwięk niósł się ponad dachami, a echo odbijało się od murów obronnych. Wtedy miasto na chwilę zamierało, jakby wsłuchując się w swój własny rytm.
Rynek Królewca był nie tylko miejscem handlu. Był sceną życia – od porannych targów, przez polityczne przemowy przy Rolandzie, aż po egzekucje, które miały przypominać, że prawo jest silniejsze od człowieka. I gdy dziś patrzymy na stare ryciny czy słuchamy miejskich legend, można niemal poczuć tamten gwar, zapach świeżego chleba i dymu, i zobaczyć ten drewniany posąg, który od wieków był świadkiem wszystkiego, co najważniejsze.
Żródło: Kreis Königsberg/Neumark: Erinnerungen an einen ostbrandenburgischen Landkreis